czwartek, 28 czerwca 2012


http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-duzy-samochod-na-benzyne-to-tak-jak-facet-z-malym,nId,615277

rzeczytałem te wypociny i niestety muszę stwierdzić że gość ma chyba kompleksy. Kupił sobie "Bete" bo chciał być fajny, ale w sumie to go nie stać i se gaz założy. Nie wiem czy ma dom czy mieszka w bloku, ale pewnie jeżeli miałby/ma dom to paliłby w piecu oponami od stara pociętymi na ósemki bo to przecież wydajne jest i jest przejawem oszczędności i racjonalnego wydawania pieniędzy.
Kiedyś pracowałem na stacji benzynowej, w obowiązkach miałem oczywiście tankowanie LPG. Pewnego dnia zajechał na stację pewien jak to zwą "celebryta" Lincolnem Navigatorem, który miał wlew LPG tak schowany że musiałem klękać i nurkować pod samochód... Po pierwsze WTF? Taki samochód i LPG? Po drugie skoro LPG jest koko koko gaz jest spoko to dlaczego tak wiele osób chowa jego wlew? Ot partacze motoryzacyjne i tyle...


Albo jeździ się samochodem na miarę swoich możliwości albo nie. Strach pomyśleć jak taki racjonalnie gospodarujący środkami serwisuje swoją "Betę". Pewnie u śwagra w garażu montuje tarcze hamulcowe ze szrotu bo jak nowe, a że rant mają to przecież się diaxsem opierdzieli i będą jak nowe, sworzeń najtańszy jaki mu brat śwagra załatwił ze zniżką w Intercarsie a że "Made in China" i otwory na śruby było trzeba wiertarką powiększać bo o milimetr za małe to co tam....
Opony? A nalewki se na allegro kupi bo to przecież na max trzyletnim kordzie od Myszelina robią, wzór bieżnika wypasiony jak w Toyo i po co przepłacać. Pytanie tylko ilu użytkowników zjedzie komplet opon w trzy sezony, i skąd mszcze nalewek biora ich takie ilości? 
Ale kto by się tam zastanawiał, racjonalnie gospodarujemy środkami i dawaj...

Nie rozumiem takiego podejścia do sprawy, mimo iż kolega z pracy takie reprezentuje.
Naprawia samochód jak popadnie i czym popadnie, opony nalewki, dziury w błotnikach zalepione power-tapem, w środku syf kiła i mogiła, ubrudzić się o fotele i pasy można. Wydech sztukowany rurami wodnymi co zostały po remoncie domu i leżą pod wiatą. Ale jak on twierdzi to samochód pracujący i po co się tym przejmować. Fakt, faktem praca tego samochodu polega na wożeniu jego tyła codziennie rano 30km do pracy na etacie, a popołudniu 30km spowrotem...

Ale przecież po co przepłacać jak można robić badziewie, sandały, białe skarpetki i poooszli!