poniedziałek, 31 października 2011
Dzień dobry, poproszę normalny samochód.
Z wielkim niepokojem obserwuję ostatnie poczynania partaczy - eko-faszystów oraz koncernów samochodowych.
Mam wrażenie że już nikt nie pamięta do czego ma służyć samochód.
Według wyznawców globalnego ocieplenia samochód to zło, u ucieleśnienie szatana, wydziela CO2, i inne syfy które powodują zdychanie misiów polarnych, impotencję kolibrów, zbiorowe samobójstwa głuptaków i pryszcze u nastoletnich emo-boy'sów. Należy dowalić do samochodów takie normy spalania żeby to to nie jechało i było tak skomplikowane żeby nikt już nie umiał tego naprawić, i takie podatki od paliwa i samego posiadania samochodów zależne od emisji zabójczych dla surykatek związków chemicznych żeby się ludzkości odechciało jeździć. Wsadzić wszystkich na rowery niech jeżdżą, a potem dowalić im podatek od roweru bo jak jeżdżą i za przeproszeniem puszczają bąki bo się nażarli żeby mieć siłę, a tym samym wydzielają do atmosfery metan który jest równie szkodliwy.
Natomiast druga grupa oszołomów kombinuje jakby tu jeszcze bardziej skomplikować konstrukcję, dowalić tyle gadżetów że jak już dociągnie jakimś cudem końca gwarancji to będzie nadawać się tylko na śmietnik.
Przecież samochód musi mieć teraz sto różnych głupich gadżetów, musi mieć złącze USB, złącze do iPoda bo przecież to jest cool, musi mieć milionpińćsetstowiedzińset systemów odpowiadających za bezpieczeństwo, myślących za kierowcę, bo przecież wiadomo że Prawo Jazdy każdy może mieć ale nie każdy powinien(ale o tym innym razem).
Efekt jest taki że ja osobiście jako miłośnik motoryzacji zatrzymałem się na samochodach z końca lat 90-tych i nie chcę nowszych, bo co rok to gorszy syf, z przerażeniem obserwuję co oferują nowe modele, a na myśl co będzie produkowane za kilka lat mam mdłości....
Co gorsza widząc zakusy eko-faszystów obawiam się że podnoszeniem podatków od nieekologicznych pojazdów nie pozwolą mi jeździć tym co chcę, tylko wcisną mnie na siłę do jakiegoś badziewia z silnikiem od kosiarki i hurtownią baterii pod podłogą...
W kolejnych wpisach: testy nieekologicznych, ale fajnych lub mniej fajnych pojazdów z czasów gdy samochody projektowali inżynierowie, a nie księgowi i ekolodzy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz